JAK CI NA IMIĘ?
W muzyce zrodzona
Pierwsza i niewinna
Wierszem opleciona
Ta sama, a inna.
W płótnach mistrzów sławnych
Wziętych z łąk kolorów
Z poetów w wierszach składnych
Z kobiecego zrodzona splendoru.
W marmur, drzewo i głazy
W metal niewgarniona
Zastyga w obraz kilka razy
Zwiewna, nieco przelękniona
Zdąża dalej.
Śpiesznie rozdaje
Wilgotne pocałunki
Łagodzi kary - życia porachunki
Przeciąża szczęścia szalę.
Ma Świata obietnice.
Śni, czy się przebudza?
Zaspała? - Przeciera źrenice.
- Serce przywiąże kulą u nogi
Albo uprzędzie skrzydła:
Z włosów złotem powleczonych
Purpury warg
Białego uśmiechu...
Z trudu wspólnej drogi.
Skrzydła przeźroczyste
I lekkie, jak oczy
W których się przejrzała
Trochę zdziwiona, kroplę płocha
Bada uważnie:
Czy oto właśnie te oczy kocha.
Pierwsza i niewinna
Wierszem opleciona
Ta sama, a inna.
W płótnach mistrzów sławnych
Wziętych z łąk kolorów
Z poetów w wierszach składnych
Z kobiecego zrodzona splendoru.
W marmur, drzewo i głazy
W metal niewgarniona
Zastyga w obraz kilka razy
Zwiewna, nieco przelękniona
Zdąża dalej.
Śpiesznie rozdaje
Wilgotne pocałunki
Łagodzi kary - życia porachunki
Przeciąża szczęścia szalę.
Ma Świata obietnice.
Śni, czy się przebudza?
Zaspała? - Przeciera źrenice.
- Serce przywiąże kulą u nogi
Albo uprzędzie skrzydła:
Z włosów złotem powleczonych
Purpury warg
Białego uśmiechu...
Z trudu wspólnej drogi.
Skrzydła przeźroczyste
I lekkie, jak oczy
W których się przejrzała
Trochę zdziwiona, kroplę płocha
Bada uważnie:
Czy oto właśnie te oczy kocha.
My rating
My rating
My rating
My rating