Styczniowe zejście aniołów

author:  Michał Muszalik
5.0/5 | 7


Depczę anielskie ślady po ulicach,
podmuch ich skrzydeł szkli mi się na twarzy.
Przechodzą cherubiny, serafiny i inne,
sieją puchem i mrozem, zacinają powietrza.

Tak długo spałem dzisiejszego poranka,
bałem się spóźnić gdziekolwiek-
choćby na kuchenne parowanie kawy.
Kto by przypuszczał, że zdążę na wszystko
i przejdzie ogłuszająco niemy orszak
niepostrzeżenie, nie na naszych oczach.

Starsza kobieta otwiera parasolkę.
Ona wie i ja wiem. I wszyscy wiedzą z nami.
Materiał pokrywa się śniegiem, a oni idą,
gdzieś tutaj. Nienamacalnie. Niehucznie.

Dobrzy aktorzy z tych ludzi. Że niby nic
się nie dzieje. Rozpędzi nas dzień do zajęć,
siądziemy z pokorą-przekorą, spóźnieni
przez zimny festiwal. Podmuch się zaszkli
na oknach. Zasieje puchem i mrozem.

I pójdą znów cherubiny, serafiny i inne,
i chwała na śliskich chodnikach,
bo dzień jest codzienny, więc Gloria.



 
COMMENTS


Moja ocena

Michał piękny :)

My rating:  
22.01.2014,  Malwina

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
22.01.2014,  bezecnik

My rating

My rating:  
22.01.2014,  A.L.

Moja ocena

Jakby nie było pierwszej zwrotki, to też by było bardzo dobrze.
My rating:  

My rating

My rating:  
22.01.2014,  mroźny