WTEDY KIEDY NIKT
KRZYSZTOF றARIA SZARSZEWSKI
……………………………………………………
WTEDY KIEDY NIKT
Już tli się gwiazda ponad horyzontem
Przygasły srebra gwiazd znad sennika
W wierzchołkach drzew utonęły nad Samotnią
Jak fale kłębią się myśli motyle
I świerszcze i kwietne… i liter tyle…
Śnią w mchach konwalie melancholijnie
Gdzie dusze czeremch jeszcze drzemiące
Żurawie z uroczysk w uroczych tańcach
Snem sprawiedliwych śpi mucha w kącie
Sam na sam z marzeniami… Sancho Pansa
A gdy z zwierciadeł sennych nikt nie patrzy
Nie zakłóca ze świata złej wieści horrorem
Lubię tęsknić w fantazjach, frunąc na orbitę
Pejzaże torturować świetlistym kolorem
Dodając pigmenty dniom wschodzącym świtem
Odnajdywania szukając gdzieś głęboko w sobie
Listopada kaprysy i chłody zapomnieć
Błękitami wybarwiać szarości istnienia
Kolor strof wysycać, tęczą rymu zdobnie
I w liryczną radość melancholię zmieniać
Samotnia ………………………………………………………… 27. 12. '13
……………………………………………………
WTEDY KIEDY NIKT
Już tli się gwiazda ponad horyzontem
Przygasły srebra gwiazd znad sennika
W wierzchołkach drzew utonęły nad Samotnią
Jak fale kłębią się myśli motyle
I świerszcze i kwietne… i liter tyle…
Śnią w mchach konwalie melancholijnie
Gdzie dusze czeremch jeszcze drzemiące
Żurawie z uroczysk w uroczych tańcach
Snem sprawiedliwych śpi mucha w kącie
Sam na sam z marzeniami… Sancho Pansa
A gdy z zwierciadeł sennych nikt nie patrzy
Nie zakłóca ze świata złej wieści horrorem
Lubię tęsknić w fantazjach, frunąc na orbitę
Pejzaże torturować świetlistym kolorem
Dodając pigmenty dniom wschodzącym świtem
Odnajdywania szukając gdzieś głęboko w sobie
Listopada kaprysy i chłody zapomnieć
Błękitami wybarwiać szarości istnienia
Kolor strof wysycać, tęczą rymu zdobnie
I w liryczną radość melancholię zmieniać
Samotnia ………………………………………………………… 27. 12. '13
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating