Spektakl (klapa)

author:  Andrzej Malawski
5.0/5 | 5


Spektakl(klapa)

Tak szybko się rozchodzą pobożne widoki
Jeszcze tylko się zaczepią to w przejściu to w szatni
na swoich numerkach szczęśliwe pomyłki
cudze grzechy odkupują a za swoje płacą
nie winią się nawet za pomyłki suflera
tanich scenariuszy nikt nie kupuje
choćby jak droga rola była dla kota
ktoś i tak go odwróci by pokazać co myśli

tak pięknie zasuwa się kotara po trzecim akcie
długo jeszcze pod wrażeniem pozostają puste krzesła
znają już każdą sztukę, nawet tę która nie pozostała sobą
słyszały podszepty, i komentarze, że dobra, że chodźmy
że nawet jak na chwilę się zamknie oczy sens przetrwa.
Nie to samo światła, kiedy wstyd im się zapalać
wiedzą że muszą nagle wszystko pokazać, obudzić
i same chciały by umknąć jak ten sens nie widoczny

na scenie stoi piec, i dwie osoby, udają rozmowę
tak się pochłaniają z każdą emocją gdy tak się uśmiecha
gdy tak się odwraca i chce odchodzić, że tylko ją złapie
że tylko zatrzyma.
W końcu wyszła z siebie stanęła obok i nie chciała wracać
czy ktoś to widział? Czy to naturalne, pożyteczne?
Jeszcze było słychać śmiech na sali to z pierwszego aktu
w którym mało kto pozostał na swoim miejscu.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
29.11.2013,  mroźny

My rating

My rating:  
20.11.2013,  A.L.

My rating

My rating:  
20.11.2013,  Asia Kula

My rating

My rating:  

My rating

My rating: