Nemezis o chłopięcych oczach
Dwunastoletni obrońcy Berlina-
czym się różnili od młodych powstańców Warszawy?
Gdyby czasy były inne,
machaliby, wracając ze szkoły, harcerskiej wycieczce powstańców
jedzącej drugie śniadanie na ławkach Alexanderplatz.
Żaden z nich nie wiedziałby, że już może unieść karabin
i jak to jest być żołnierzem wśród płonącego miasta.
Ale była wojna, więc się nie spotkali.
Dla harcerzyków znad Wisły mieli pogardę i braci na Wschodzie.
Wychowywano ich w końcu na prawdziwych Germanów.
Wersy Heinego i fugi Beethovena
przeplatano gotycką czcionką Mein Kampf.
Uczyli się nienawidzić sklepów z kryształem i menorą,
zaborców Pomorza i tchórzy okupujących Alzację.
Dlaczego? Nie wiedzieli. Ale nie musieli,
bo wszystko wiedział On.
Oderwano ich od gry w piłkę i puszczania kaczek na wodzie,
rozdano Panzerfausty, wetknięto za pas granaty.
Ślubowali na czarne słońca i zaczesanego szaleńca.
Jak nazywały się te dziewczyny?
Gerda, Ulrike, a może jakoś słowiańsko?
Nie było już na to czasu, azjatycka horda
deptała wielką stolicę.
Zza zwałów cegieł i brudnych okien kamienic
po raz pierwszy i ostatni dowodzili męstwa
(Mamo, mamusiu, gdybyś tylko tu była).
Padały strzały, lała się krew.
Młode twarze przytulały pył.
Bóg odpuszczał winy, choć kochali winowajców.
czym się różnili od młodych powstańców Warszawy?
Gdyby czasy były inne,
machaliby, wracając ze szkoły, harcerskiej wycieczce powstańców
jedzącej drugie śniadanie na ławkach Alexanderplatz.
Żaden z nich nie wiedziałby, że już może unieść karabin
i jak to jest być żołnierzem wśród płonącego miasta.
Ale była wojna, więc się nie spotkali.
Dla harcerzyków znad Wisły mieli pogardę i braci na Wschodzie.
Wychowywano ich w końcu na prawdziwych Germanów.
Wersy Heinego i fugi Beethovena
przeplatano gotycką czcionką Mein Kampf.
Uczyli się nienawidzić sklepów z kryształem i menorą,
zaborców Pomorza i tchórzy okupujących Alzację.
Dlaczego? Nie wiedzieli. Ale nie musieli,
bo wszystko wiedział On.
Oderwano ich od gry w piłkę i puszczania kaczek na wodzie,
rozdano Panzerfausty, wetknięto za pas granaty.
Ślubowali na czarne słońca i zaczesanego szaleńca.
Jak nazywały się te dziewczyny?
Gerda, Ulrike, a może jakoś słowiańsko?
Nie było już na to czasu, azjatycka horda
deptała wielką stolicę.
Zza zwałów cegieł i brudnych okien kamienic
po raz pierwszy i ostatni dowodzili męstwa
(Mamo, mamusiu, gdybyś tylko tu była).
Padały strzały, lała się krew.
Młode twarze przytulały pył.
Bóg odpuszczał winy, choć kochali winowajców.
My rating
@
tak, jak ta część historii.Moja ocena
smutne to, nieszczęśliweMy rating
@
Raczej dostrzegam tu problem młodych Niemców jako skrzywdzonych przez historię i reżim, pod jakim się urodzili. Państwo ich dzieciństwa, w którym spędzali beztroskie lata, dla wielu okazało się miejscem bezsensownej, przedwczesnej śmierci, a ci, co przeżyli, dowiedzieli się, że nieraz wiele osób, które znali i postrzegali za ludzi sympatycznych, otwartych i zwyczajnych (czy nawet były to osoby z rodziny) uczestniczyło świadomie w jednej z największych zbrodni w dziejach ludzkości. W tym dostrzegam ich nieszczęście.Moja ocena
Michał, jestem pod wrażeniem...@
Naszą bydlęcą naturę pokrywa tylko cieniutki nanos cywilizacyjny. Wystarczy drobne zadrapanie i już po sprewiedliwych wśród narodów. Był nie tylko Oświęcim, ale przecież byla Srebrenica, było Jedwabne. ... cóż dodać? Sprawiedliwość? Bił Mieszko Fryca, biły Fryce nas. Bił Chrobry Ruskich - Ruskie biły nas... Kto jest bez winy, niech pierwszy podniesie kamień.Moja ocena
Bardzo się cieszę Michale z tego wiersza.Wydaje mi się że i Ciebie nurtuje to pytanie;
Czy narody są winne?
Bo moim zdaniem, TAK.