Marsz Mendelssohna

author:  maciek wścieklica
5.0/5 | 7


W specyficzny nas sposób uczy pokory życie,
Kiedy początek końca maskuje szczęścia początkiem.
Na pozór Marsz Mendelssohna, kwiaty i dzwonów bicie
A właśnie się zaczyna matematyka losu:
Dzielenie do ułamka najmarniejszego- prochu,
Przez dwa, potem przez liczbę dzieci, wnuków ilość.
I choć teoretycznie przybywa dni, kłopotów,
Szczęścia, marzeń, Wesołych Świąt, Do Siego Roków,
Skoro niezmienną rzeczą jest działań kolejność
Więc ostateczny wynik naszego dzielenia
Dopiero czas do nieskończoności doda (co już nic nie zmienia).

A przecież życie bez Ciebie- szampan bez bąbelków,
Jak ziemniaki bez soli, zima bez zamieci,
Zdrowiej może, bezpieczniej, lecz całkiem bez sensu.
To, jak w arytmetyce dzielenie przez zero
Niemożliwe, a zresztą i tak wygra wieczność.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
10.06.2013,  Malwina

My rating

My rating:  
10.06.2013,  ParaNormal

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
10.06.2013,  julianna

My rating

My rating:  

My rating

My rating: