POMNIK PYCHY I PRÓŻNOŚCI
POMNIK PYCHY I PRÓŻNOŚCI
Pomnik pychy i próżności
Kwitnie w Rzymie przebogaty
Taki szefostwa tyci pałacyk
W nim zaś rządzi niepodzielnie
Wielkopański fircyk - kacyk
Pasjami truje w kazaniach…
Ogłupia z ambon lud wierny
Stawiając się ponad… wyżej
Niźli goły wódz naczelny
Pod płaszczykiem duszpasterstwa
Żeby tylko kasę dali
Sklecił listę grzechów głównych
By się ich strachliwi bali
Zaraz z końcem owej listy
Otumania odkupieniem
Raj obieca… nie za darmo…!
Wszak głupota zawsze w cenie
Kornie grzeszny tłum co roku
By dotrzymać klechom kroku
Hurmem na pielgrzymki jedzie
Ginie… ( z woli pana w autokarach )
Rzuca w tace każdy grosik
Wspomóc kościół pański w biedzie
Łask i przebaczenia prosi
Klechś jak Sztasi… wyspowiada
By ze śmiechu się pokładać
Szczęśliw moher rozgrzeszony
Głosi chwałę swego pana
W ciemne cztery świata strony
… Budujcie kolejne zatem
Dla rydzyków pyszne cele
Tam odpuszczą… tam namaszczą
W święty odpust… co niedzielę
Wyrwą kasę w imię… tego
Biednyś…? Im nic już do tego
Najważniejsze żeby szef miał
Chceń złoty Watyk… pałacyk
W nim łakomym namiestnikiem
Gej… pedofil, zboczek kacyk
Czarna mafia ustawiona
Wie jak w mózgach działać trzeba
Wiernym głodnym, ogłupianym
W tłumnej kolejce do nieba
W zadzie kościół ma zasady
Nawet własne przykazania
Wierny frajer winien dawać
Koleś klecha… jest od brania
Zatem jeszcze wyżej w górę
Sursum corda… szmal w ofierze
Wznoście bierni wierni chórem
Świątyń magii złote wieże
Na mnie zali w tym nie liczcie
W fantasmagorie… nie wierzę !
⊰Ҝற$⊱ ………………………………………………… 2 stycznia '11
Pomnik pychy i próżności
Kwitnie w Rzymie przebogaty
Taki szefostwa tyci pałacyk
W nim zaś rządzi niepodzielnie
Wielkopański fircyk - kacyk
Pasjami truje w kazaniach…
Ogłupia z ambon lud wierny
Stawiając się ponad… wyżej
Niźli goły wódz naczelny
Pod płaszczykiem duszpasterstwa
Żeby tylko kasę dali
Sklecił listę grzechów głównych
By się ich strachliwi bali
Zaraz z końcem owej listy
Otumania odkupieniem
Raj obieca… nie za darmo…!
Wszak głupota zawsze w cenie
Kornie grzeszny tłum co roku
By dotrzymać klechom kroku
Hurmem na pielgrzymki jedzie
Ginie… ( z woli pana w autokarach )
Rzuca w tace każdy grosik
Wspomóc kościół pański w biedzie
Łask i przebaczenia prosi
Klechś jak Sztasi… wyspowiada
By ze śmiechu się pokładać
Szczęśliw moher rozgrzeszony
Głosi chwałę swego pana
W ciemne cztery świata strony
… Budujcie kolejne zatem
Dla rydzyków pyszne cele
Tam odpuszczą… tam namaszczą
W święty odpust… co niedzielę
Wyrwą kasę w imię… tego
Biednyś…? Im nic już do tego
Najważniejsze żeby szef miał
Chceń złoty Watyk… pałacyk
W nim łakomym namiestnikiem
Gej… pedofil, zboczek kacyk
Czarna mafia ustawiona
Wie jak w mózgach działać trzeba
Wiernym głodnym, ogłupianym
W tłumnej kolejce do nieba
W zadzie kościół ma zasady
Nawet własne przykazania
Wierny frajer winien dawać
Koleś klecha… jest od brania
Zatem jeszcze wyżej w górę
Sursum corda… szmal w ofierze
Wznoście bierni wierni chórem
Świątyń magii złote wieże
Na mnie zali w tym nie liczcie
W fantasmagorie… nie wierzę !
⊰Ҝற$⊱ ………………………………………………… 2 stycznia '11
My rating
My rating