Apokalipsa w trzech odsłonach

author:  Michał Muszalik
5.0/5 | 9


Więc był niepokój rwący przez gazety,
Były odcienie myśli, blaski prognoz,
Zdań pozbawionych złudzeń nagły przepych
I gwiazdozbiory w letnią noc pogodną.

Więc był też powód, święty przymus losu,
Korowód tchórzy, horda bohaterów,
I teatr zdarzeń, i wymiana ciosów.

A potem ciszy nieobjęta chmura,
Przypatrywanie się nowym literom
I morze ruin, i kaczeńce w górach.

Więc to już koniec? Całe przedstawienie?
Zdziwiony strząsam z włosów szary pył.

Kładę się miękko na gościnną ziemię
I płynę z nią, i czuję, jakbym śnił.

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
07.05.2013,  Patti Smith

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
19.03.2013,  Renata Cygan

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Wróciłem do tego wiersza...

...bo chyba jeszcze całkiem go nie rozgryzłem.
No to poczytamy.

My rating

My rating:  

My rating

My rating: