"Koniec września"
Złe moce mnie dopadają,
Umysł dręczą i motają,
Ciało wstrętne bóle targają,
Duszę mroki ogarniają!
Kiedyś z tym walczyć próbowałem,
Ale daremnie się szarpałem,
Żadnej poprawy nie widziałem,
I w beznadziei się poddałem!
Tak jest co roku, właśnie o tej porze.
Coś bym podpalił, poszedł z kimś na noże.
Zły demon mą duszę, rozrywa i orze.
Leżę na wersalce, jak zwierz w swojej norze!
Zwijam się w kłębek z bólu: ciała, duszy.
Drżę jak osika, jak szaraka uszy.
W gardle coś dławi, jak na kacu suszy.
Wszystko się we mnie: sypie, wali, kruszy!
Żadnego morału, w tym wierszu nie będzie.
Pisany jest on bowiem, w mym cichym obłędzie.
Gdy noc otuliła swą czernią mnie wszędzie.
A pająk już pętlę, na szyję mi przędzie!!!
Umysł dręczą i motają,
Ciało wstrętne bóle targają,
Duszę mroki ogarniają!
Kiedyś z tym walczyć próbowałem,
Ale daremnie się szarpałem,
Żadnej poprawy nie widziałem,
I w beznadziei się poddałem!
Tak jest co roku, właśnie o tej porze.
Coś bym podpalił, poszedł z kimś na noże.
Zły demon mą duszę, rozrywa i orze.
Leżę na wersalce, jak zwierz w swojej norze!
Zwijam się w kłębek z bólu: ciała, duszy.
Drżę jak osika, jak szaraka uszy.
W gardle coś dławi, jak na kacu suszy.
Wszystko się we mnie: sypie, wali, kruszy!
Żadnego morału, w tym wierszu nie będzie.
Pisany jest on bowiem, w mym cichym obłędzie.
Gdy noc otuliła swą czernią mnie wszędzie.
A pająk już pętlę, na szyję mi przędzie!!!
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Ten dysonans między pogłębiającym się "dołkiem" a paradoksalnie dojrzewającym wierszem doskonały.My rating
Moja ocena
!!!