Tysiąc wspomnień.
Świt, tak łagodny jak Twój głos,
Obdarzył nas pięknym, bezchmurnym niebem
Zakpił z księżyca i zabił noc.
Twe ciało odsłonił - przykrył ptaków śpiewem.
Trzeba by tysiąc szafirów i pereł, co z męki
Swych małych twórców się rodzą -
By oddać Twych oczu głębię i błękit,
W których gwiazdy odbijać się godzą.
Trzeba by tysiąc litrów wina, dojrzewającego lata
W jednym, cichym miejscu skupić
I pić ten trunek do końca świata,
By móc się tak jak w Twoich ustach upić.
Trzeba by jeszcze tysiąc innych przywołać wspomnień,
Byś moja miła wróciła tu. Do mnie.
Obdarzył nas pięknym, bezchmurnym niebem
Zakpił z księżyca i zabił noc.
Twe ciało odsłonił - przykrył ptaków śpiewem.
Trzeba by tysiąc szafirów i pereł, co z męki
Swych małych twórców się rodzą -
By oddać Twych oczu głębię i błękit,
W których gwiazdy odbijać się godzą.
Trzeba by tysiąc litrów wina, dojrzewającego lata
W jednym, cichym miejscu skupić
I pić ten trunek do końca świata,
By móc się tak jak w Twoich ustach upić.
Trzeba by jeszcze tysiąc innych przywołać wspomnień,
Byś moja miła wróciła tu. Do mnie.
My rating
My rating
Moja ocena
Moja ocenaMoja ocena
ślicznyMy rating
My rating
My rating
My rating
My rating