Kiedyś i teraz
Kiedyś błąkałaś się w moich snach
pośród chrzęstu domów zderzających się
burtami ziemia falowała
wyciągałaś ręce zielone jak
liście kanabisu
Kiedyś co noc za domem
w ogrodzie z pasącymi się kozami
lądował pomylony koń ze zdrutowanym
podwoziem z osmaloną
osłoną termiczną
Teraz na wyprostowanych biegunach
z byle jak opatrzonymi kikutami skrzydeł
odpoczywa w podręcznym składziku
Od niechcenia śmigasz go biczykiem
spoglądasz na mnie uśmiechasz się
z pobłażaniem
pośród chrzęstu domów zderzających się
burtami ziemia falowała
wyciągałaś ręce zielone jak
liście kanabisu
Kiedyś co noc za domem
w ogrodzie z pasącymi się kozami
lądował pomylony koń ze zdrutowanym
podwoziem z osmaloną
osłoną termiczną
Teraz na wyprostowanych biegunach
z byle jak opatrzonymi kikutami skrzydeł
odpoczywa w podręcznym składziku
Od niechcenia śmigasz go biczykiem
spoglądasz na mnie uśmiechasz się
z pobłażaniem
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating