Bez łokci i pleców

author:  Renata Cygan
5.0/5 | 12


Łuną błękitnoskrzydłą
pokrytą patyną kolejnych rocznic
naciągniętych głęboko na oczy
śni o utraconych szansach

żyje przebrzmiałym wierszem
co rzęzi męczy i miętosi sny niespokojne
przykrywając widoki  na teraz

horyzonty nabierają niezdrowej barwy
ochłap wczorajszej nocy nie cieszy
jutro nieustannie napawa bojaźnią

marzy o tym by czerpać zadowolenie
z tego co nieuniknione i niezmienne
ale żal dusi i nie pozwala

a za oknem samozwańczy poeci
puszą piórka uprawiając masło maślane

całowani słońcem
ustawiani na piedestałach
międlą puste słowa
śmieją się do sera
i spijają śmietankę

ona patrzy i nie grzmi
dopalając się wraz z ostatnim papierosem
przy wtórze rozklekotanej klawiatury
przyprószonej popiołem

wkłada kolejną pożółkłą kartkę
z kolejnym pożółkłym wierszem
do kolejnej szuflady rezygnacji
zagryzanej chlebem naszym powszednim

taki los poetki bez łokci i pleców


RC 29.06.2012



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

kolejna pożółkła

gwiazdka .)
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
30.06.2012,  kate

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
30.06.2012,  bezecnik

My rating

My rating: