BEZSENNOŚĆ ( poprawiona po bez mała dwudziestu latach )
BEZSENNOŚĆ
Nie śpię w tę noc, bo poezja
Całunem smutna i ciemna
Szepty twoje w milczeniu zbieram
Skryte w ambrozjach i frezjach
Nie ma tej nocy nas
Odpływasz gdzieś potajemnie
Srebrzystą drogą, liryką gwiazd
Spowalniasz czas
Gilotyną wahadła zegar wybija
Kuranty smutne, ciche i złe
Derwiszom, krukom co godzina
Tak chce…
Potem wiszą w omdlałej pokucie
Wtulone w płaszcz dreszczy przed deszczem
A ja od siebie nie potrafię uciec
Jeszcze w mym trwasz jestestwie
Gwiazdy nocy gasną jak płomień
Twój obraz dysząco w nich lśni
W grymasów półcieniach i gestów
W krwawej zorzy powieczornej
To ani tobie…
Ni mnie, gdy mijam mgły
Dni nie proroczą złych
Podążam w noc drogą w półśnie
W pokorze…
Ku świetlanej księżyca smudze
Sam jestem w niej tylko snem
Gdy pod gwiazdami z nim przechodzę
Duszne błękity życia jeszcze śnię
A gdzie będziesz ty ?
Potępieńczo jutro zbudzę
Oczy twoje jak błękitny horyzont
W echach ciepłych uśmiechów i spojrzeń
Szelestów czułych jak złudzeń
Zapach twej sukienki letniej
We wzory niedopowiedzianych słów
W melancholiach przebudzeń
I zmysłowo lekkiej
W powodzi smutnych plejad blasku
I w miękkiej szarości ołówka
Zadrżą zmysły rozbudzone w brzasku
Łagodnością zarysu twej twarzy
Nokturnu czarem i ciszy bielą
Wilgotną powieką
Uskrzydlonego wędrowca
Nawiedzone liturgią nocy odrętwiałej
I banalnych miraży
…
A jednak gdzieś w głębi… weselą
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Bydgoszcz - 2O lutego '92
Nie śpię w tę noc, bo poezja
Całunem smutna i ciemna
Szepty twoje w milczeniu zbieram
Skryte w ambrozjach i frezjach
Nie ma tej nocy nas
Odpływasz gdzieś potajemnie
Srebrzystą drogą, liryką gwiazd
Spowalniasz czas
Gilotyną wahadła zegar wybija
Kuranty smutne, ciche i złe
Derwiszom, krukom co godzina
Tak chce…
Potem wiszą w omdlałej pokucie
Wtulone w płaszcz dreszczy przed deszczem
A ja od siebie nie potrafię uciec
Jeszcze w mym trwasz jestestwie
Gwiazdy nocy gasną jak płomień
Twój obraz dysząco w nich lśni
W grymasów półcieniach i gestów
W krwawej zorzy powieczornej
To ani tobie…
Ni mnie, gdy mijam mgły
Dni nie proroczą złych
Podążam w noc drogą w półśnie
W pokorze…
Ku świetlanej księżyca smudze
Sam jestem w niej tylko snem
Gdy pod gwiazdami z nim przechodzę
Duszne błękity życia jeszcze śnię
A gdzie będziesz ty ?
Potępieńczo jutro zbudzę
Oczy twoje jak błękitny horyzont
W echach ciepłych uśmiechów i spojrzeń
Szelestów czułych jak złudzeń
Zapach twej sukienki letniej
We wzory niedopowiedzianych słów
W melancholiach przebudzeń
I zmysłowo lekkiej
W powodzi smutnych plejad blasku
I w miękkiej szarości ołówka
Zadrżą zmysły rozbudzone w brzasku
Łagodnością zarysu twej twarzy
Nokturnu czarem i ciszy bielą
Wilgotną powieką
Uskrzydlonego wędrowca
Nawiedzone liturgią nocy odrętwiałej
I banalnych miraży
…
A jednak gdzieś w głębi… weselą
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Bydgoszcz - 2O lutego '92
My rating
o bezsenności...
w noce bezsennew gwiazdy wpatrzona
układam wiersze
życzeń spełnionych...
My rating
My rating