turbulencje

author:  Zbigniew Budek
5.0/5 | 6


pożegnania na lotnisku są dla nas zawsze takie same
muszę tłumaczyć że ja to ja. nikt więcej.

szlaban wopisty jak w innym pokoju komoda obok
głucha ściana której nie powinnaś widzieć bo ja i tak jestem w tobie.
wmawiasz mi (nie potrafię tego słuchać)
- jesteś pijanym odlotem do Bonn Tokio Paryża - Paryża Tokio Bonn.

w każdym kącie świata chcesz widzieć mój zegarek
bo na ścianie w naszym stolowym pokoju masz mnie za zmeczonymi strażnikami Rembrandta

posmarowany pomadką twoich ust
unoszony odlatujacym pożegnaniem czuję przyciaganie ziemskiej grawitacji
do ciebie.

zaczęło rzucać w górę i w dół
- stewardesa cos mówi
(pasażerowie zaniepokojeni).

- a ja mam techniczne problemy w moim uchu
słyszę
- wracaj szybko
- grzejnik zepsuty
- regały w piwnicy
- lodówka już brzydko piszczy
nie mam żadnych szans żeby przeprosić za te turbulencje.

jak dobrze w zapiętych pasach!
uspokaja nas mój es-em-es

jestem już nad Paryżem chce wracać
napisz mi w jakiej przywitasz mnie sukience


Opublikowany: 25-04-2007

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

kurcze - nie strasz mnie - za kilka dni takze lece
My rating:  

My rating

My rating:  
04.11.2011,  batuda

My rating

My rating: