Żadnych negocjacji
On kochał ją a ona jego. Całując jej nagą szyję, wysysał z niej wątpliwości, obawy, lęki i całą jej przeszłość.
Był jej nienasycony. Nic nie pobudzało jego apetytu, jak jej niewinna nagość duszy i ciała. Ona go gryzła, ssała i pochłaniała. Chciała mieć go w sobie tu i teraz.
Ich stłumione szepty osiadły wilgocią na firanach. On był w niej, ona była w nim. Jej oczy uwięziły jego dłonie, ramiona, plecy, pośladki.
On uchwycił ją jakby była jego ostatnim tchnieniem, jakby śmierć miała zabrać ją w otchłań. Chciał aby świat zniknął. Aby przestała istnieć przeszłość i przyszłość.
Mocny uścisk jej ud odciskał go w jej kościach. Jego oczy były wrotami do innego wymiaru. Tam nigdy już nie wtargnie rzeczywistość. Jej spojrzenia były niczym ukąszenia brzemiennej pajęczycy, chciała żeby się jej poddał i czekał aż ona zgłodnieje.
Jego słowa jak nacierające armie, gotowe stoczyć bój na śmierć i życie. A on chciał w niej skonać, stać się jej pierworodnym. Każde jej spojrzenie było aktem terrorystycznym, zamachem na jego życie. Życie bez niej.
Ich krzyki czołgały się po podłodze, pięły się po ścianach, smagały skórę jak bicz. Pozrywały mięśnie i ścięgna, wstrzymały oddechy. On nauczył ją sutry pożądania, ona nauczyła go wiązać nierozerwałny węzeł.
On wziął ją na zakładniczkę, ona nie chciała negocjować.
Był jej nienasycony. Nic nie pobudzało jego apetytu, jak jej niewinna nagość duszy i ciała. Ona go gryzła, ssała i pochłaniała. Chciała mieć go w sobie tu i teraz.
Ich stłumione szepty osiadły wilgocią na firanach. On był w niej, ona była w nim. Jej oczy uwięziły jego dłonie, ramiona, plecy, pośladki.
On uchwycił ją jakby była jego ostatnim tchnieniem, jakby śmierć miała zabrać ją w otchłań. Chciał aby świat zniknął. Aby przestała istnieć przeszłość i przyszłość.
Mocny uścisk jej ud odciskał go w jej kościach. Jego oczy były wrotami do innego wymiaru. Tam nigdy już nie wtargnie rzeczywistość. Jej spojrzenia były niczym ukąszenia brzemiennej pajęczycy, chciała żeby się jej poddał i czekał aż ona zgłodnieje.
Jego słowa jak nacierające armie, gotowe stoczyć bój na śmierć i życie. A on chciał w niej skonać, stać się jej pierworodnym. Każde jej spojrzenie było aktem terrorystycznym, zamachem na jego życie. Życie bez niej.
Ich krzyki czołgały się po podłodze, pięły się po ścianach, smagały skórę jak bicz. Pozrywały mięśnie i ścięgna, wstrzymały oddechy. On nauczył ją sutry pożądania, ona nauczyła go wiązać nierozerwałny węzeł.
On wziął ją na zakładniczkę, ona nie chciała negocjować.

My rating
My rating
My rating
Zatrzymałem się na..
..ukąszeniach brzemiennej pajęczycy..Bo boję się zimy i pająków.
My rating