Tętent mgieł
Chcę, abyś wyśnił mi się odziany
w najwytworniejszą melancholię.
Zatańcz ze mną tak wykwintnie,
żeby skończył się parkiet.
Wraz z grzechem podryguje światełko,
poczęte w jasny dzień.
Ja to światełko przyciskam do serca -
słyszę delikatny tętent mgieł,
przytulnych i delikatnych niby niewinność.
Ujmij w ciszę wykradzione słowa, myśli
tak posępne, że nie rozumiem
drogowskazów.
I choć czuję pod sobą żar krwi,
a myśli stoją w kolejce po więcej -
stanę się dowodem na istnienie świata.
O ile dobrze pamiętam, ciało stanie się
ziarenkiem w oku wroga.
Stanie się westchnieniem
pielęgnującym płuca.
I będzie nam dobrze, jak w przyszłości.
Jutrzejszy dzień powróci, choć
wysokie są schody, nie kursują pociągi.
Stanę się podrygiem nadziei, która nie może
się uwolnić spod powieki.
w najwytworniejszą melancholię.
Zatańcz ze mną tak wykwintnie,
żeby skończył się parkiet.
Wraz z grzechem podryguje światełko,
poczęte w jasny dzień.
Ja to światełko przyciskam do serca -
słyszę delikatny tętent mgieł,
przytulnych i delikatnych niby niewinność.
Ujmij w ciszę wykradzione słowa, myśli
tak posępne, że nie rozumiem
drogowskazów.
I choć czuję pod sobą żar krwi,
a myśli stoją w kolejce po więcej -
stanę się dowodem na istnienie świata.
O ile dobrze pamiętam, ciało stanie się
ziarenkiem w oku wroga.
Stanie się westchnieniem
pielęgnującym płuca.
I będzie nam dobrze, jak w przyszłości.
Jutrzejszy dzień powróci, choć
wysokie są schody, nie kursują pociągi.
Stanę się podrygiem nadziei, która nie może
się uwolnić spod powieki.
My rating
My rating
My rating
My rating