Ciekłokrystaliczni

author:  Kasia Dominik
5.0/5 | 3


Butwieją na ulicach
żebrzą niewyraźne twarze
ulatniają się na krawędzi
kanałów o świcie

I pustoszeją betonowe pastwiska
gdzie spędzana dzicz szuka pastwy
w zaroślach w czterech ścianach w rozpaczy

Nikt nie chce się z nimi bawić
cudzy bogowie piastują obce dzieci
tak nie należą do narodu jak nie należą
do czegokolwiek innego
poza ostrzałem

Zalążki oczu – źrenice same –
odsłonięte zęby
czerep w kwasie nadchlorowym

zwierzostan

w galopie ze snu łamią gnaty
piją mleko matki wylane do ścieków

Ktoś niesie dumę pod pachą
i nie wiadomo jak duma wygląda
gdzie indziej mózg pożera nasienie
szczura lądowego spod piątki
a święte monstrum podąża
wzdłuż loży gdzie smużą się szydercy

Zbuntowane maszyny przemawiają
do
bałwochwalców tchórzy
mową uzbrojoną w skowyt

Hordy bezpłciowych zimnic
drut kolczasty zamiast drzwi
spojrzenia z gwałtu
krucyfiks pomiędzy – noc bez gwiazd

Parada świętości
kanonada – warczą – demagogów

zwierzyna obwąchuje osiem błogosławieństw

Zabić? Przejść obojętnie? Nagrać smartfonem
i puścić do sieci?

Poszło

Kasia Dominik



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
08.01.2023,  Edward Cz