ZWYKŁY PORANEK

author:  Edward Cz
5.0/5 | 5


Rześki poranek bez pośpiechu
ostatnie barwy nocy
oddechem chłodu zlizywać począł
blade słońca promienie
długimi cieniami
kładły się leniwie
po nierównościach
głód na parapet
zziębnięte wróble przygarnął
w zaciszu ścian
odizolowany od zimna
przeszłość odkurzałem
chęcią wypicia kawy
kokon łoża opuszczony zostanie
w ułamku gniewu
nieznaną twarz ujrzałem
obok lustra przechodząc
,,doprowadź się"
usłyszałem z głębi
z radia głos Morricone
nastrój złagodził
nozdrza drażnione aromatem kawy
stan błogości określiły.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: