Doba i wieczność

author:  Kasia Dominik
5.0/5 | 5


Rano
czytam twoją twarz w oknie
pod drzwi podkładam poduszkę
zdejmuję uczucia
i rozstawiam pustkę po kątach

W południe
zapominam być dla wszystkich
wyjątek z krótkim rękawkiem reguły
podnoszę pijaną materią
bez liczby atomowej jądra

O zmierzchu
zdrapuję tlen z sufitu
włączam przepaloną żarówkę
otwieram czarny notes
i próbuję nie utopić się w długopisie

Przed pełnią
wchodzę na drogę donikąd
otrzepuję pył dnia
zakładem piżamę dla innych
siebie zostawiając
w zdaniu bez kropki

Przecieram szybę
na zewnątrz świt w pełni
przytulam odbicie
zastygam

wróciłeś

Kasia Dominik



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
12.11.2022,  mroźny

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
12.11.2022,  Kandr

My rating

My rating:  
12.11.2022,  Anna Szemiel