Wolna od naleciałości
Nie potrzebuję nadziejnej zieleni,
by to co piękne zatrzymać w pamięci.
Wody sodowej, która w głowie mąci,
by to co złudne, w prawdziwość zamienić.
Nie dla mnie chwała, majestat w przestrzeni,
słowa uznania, glorie dookoła.
Oddam od zaraz, wszystko to, co zdołam
chwycić w dwie ręce, gdy świt się zrumieni.
Półsenny umysł otworzę szeroko,
by w duszy wskrzesić rozproszone dźwięki,
którymi karmię niedomknięte oko.
Wówczas poczuję swobodę poezji.
Kasia Dominik
by to co piękne zatrzymać w pamięci.
Wody sodowej, która w głowie mąci,
by to co złudne, w prawdziwość zamienić.
Nie dla mnie chwała, majestat w przestrzeni,
słowa uznania, glorie dookoła.
Oddam od zaraz, wszystko to, co zdołam
chwycić w dwie ręce, gdy świt się zrumieni.
Półsenny umysł otworzę szeroko,
by w duszy wskrzesić rozproszone dźwięki,
którymi karmię niedomknięte oko.
Wówczas poczuję swobodę poezji.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating