W poezji się odrodzę
Uciekam w wiersze wypełnione ciszą,
w słowa nierychłe, alegorie własne,
w marzenia dziecka, które sny kołyszą,
by doznać szczęścia, zanim życie zgaśnie.
Chcę zapamiętać asymetrię nieba,
srebrzystość luny i matki spojrzenie,
smak cynamonu z czerstwą pajdą chleba,
kiedy przeminę jak piękne wspomnienie.
Już się nie boję. Już gwiazdy migoczą.
Za oknem północ na spacer wyrusza.
A ja podążam zakazaną drogą
i nasłuchuję czego pragnie dusza.
Nie pozostawię na ziemi zbyt wiele,
margines błędu, frazy wytęsknione.
Poezję wschodu, którą bardzo cenię
i tych słów kilka – reszta ze mną spłonie.
Kasia Dominik
w słowa nierychłe, alegorie własne,
w marzenia dziecka, które sny kołyszą,
by doznać szczęścia, zanim życie zgaśnie.
Chcę zapamiętać asymetrię nieba,
srebrzystość luny i matki spojrzenie,
smak cynamonu z czerstwą pajdą chleba,
kiedy przeminę jak piękne wspomnienie.
Już się nie boję. Już gwiazdy migoczą.
Za oknem północ na spacer wyrusza.
A ja podążam zakazaną drogą
i nasłuchuję czego pragnie dusza.
Nie pozostawię na ziemi zbyt wiele,
margines błędu, frazy wytęsknione.
Poezję wschodu, którą bardzo cenię
i tych słów kilka – reszta ze mną spłonie.
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating