Zapuszczam się w niebo
Odcień bieli czarnego bzu
stąd dotamtąd
efektu spalonej ziemi
uwiera mnie
krucjatą eufemizmu
która wybrzmiewa perswazją prowokacji
Na łączach dosięgających nieba
ze wskazaniem na piekło
zżymam się niosąc brzemię wiatru
W tyglu polaryzacji
wentyl bezpieczeństwa
– wulgaryzmu wejścia w formę –
spada na mnie jak wiersz
o małpiej miłości
I choć punkt widzenia
zależy od ustawienia krzesła
jestem rykoszetem który trafił w pudło
Kasia Dominik
stąd dotamtąd
efektu spalonej ziemi
uwiera mnie
krucjatą eufemizmu
która wybrzmiewa perswazją prowokacji
Na łączach dosięgających nieba
ze wskazaniem na piekło
zżymam się niosąc brzemię wiatru
W tyglu polaryzacji
wentyl bezpieczeństwa
– wulgaryzmu wejścia w formę –
spada na mnie jak wiersz
o małpiej miłości
I choć punkt widzenia
zależy od ustawienia krzesła
jestem rykoszetem który trafił w pudło
Kasia Dominik
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating