W spalonym teatrze

author:  Kasia Dominik
5.0/5 | 7


Spotkali się niby przypadkiem,
Krystyna z Krakowa z Antkiem.
Szaleństwa młodości wspominali,
bez pretensji i bez dawnych żali.
Jak znalazł była to sobota,
gdy w sercach drgnęła tęsknota.
W starym teatrze skrypt wystawiono
i pachniało włoskim oregano.

Usta kobiety różą zeszklone,
dłonie już nie młode – nadwątlone.
A on przez czas nieskaleczony,
w jej spojrzeniu szuka żony.

Ze sceny powiało miłością,
kiedy tym dwojgu z radością,
oczy zapłonęły od wzruszenia,
wskrzeszając zapomniane marzenia.
Zupełnie nie sami, nie chcieli,
by zgasły światła w oddali,
by przeszłość wróciła rykoszetem
i odurzyła myśli z impetem.

Kiedy kurtyna poszła w górę,
nie przejmując się w ogóle,
weszli w rolę kochanków z Werony –
zagrali spektakl niezamierzony.
Ona włożyła maskę Julii,
on Romea z Montekich.
Nim zeszli z afisza za kulisy,
w dłoniach trzymali słów recepisy.

Śladami nocy dzień w trzech aktach,
gdzieś tam pomiędzy, w zaświatach,
rozpisali na wspólne poranki,
latte macchiato dwie filiżanki.
Nowy epilog ułożyli,
kończąc rozdział zgubnej chwili.
Popełnione zrozumieli błędy,
a Bóg wyprostował ich zakręty.

Kasia Dominik



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
12.10.2022,  Maciej Misiu

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
12.10.2022,  Kandr

My rating

My rating:  
12.10.2022,  mroźny