Uroda jednej panny

author: Jan z Kijan
0.0/5 | 0


Wiem jednę pannę nadobną a dobrego rodu,
Anibym jej obłapił z największego głodu.
Urodziwa jako drąg, nos jako u słonia,
Szyja jak u wielbłąda, łeb jako u konia,
Oczy na wierzch wylazły, to ją barzo zdobi,
A zawsze się usmarka, gdy jedno co robi.
Piersi jako wołowe nadęte pęcherze,
Gdzie się jedno obróci, wszytko w zadku gmerze.
W opasaniu subtelna jako piwna beczka,
Jednym słowem, wierę, jest kształtowna dzieweczka.
Gęba jak luźny worek, a jak niedźwiedź mruczy,
Kto by chciał świdrem patrzyć, od niej się nauczy.
Chód wspaniały, poważny, zadek jako stępa,
Nogi jako filary, chodzi jako klępa.
Głos wdzięczny jak stary wilk, kiedy pocznie śpiewać,
Uciąwszy łeb, byłoby w co pomyje zlewać.
By jej rogi przyprawił, ba i ogon zgoła,
To na Boże Wstąpienie zrzucić ją z kościoła,
Daję ją za kolędę wam, panowie młodzi,
Komin nią zatykajcie, bo się na to godzi,
Więc pod wóz furmanowi siadać na łańcuchu.
Dziękuj mi, com cię udał, nadobny zły duchu.



 
COMMENTS