Czekam
na spokojne morze
sama nie wiem odkąd
na wiatr lekkostrawnych nowin o poranku
na zadbane słowa
na myśli niemartwe
na wytchnionie chwile
wśród kwiatów
na ganku
czekam też na siebie
nie tą co gdzieś z boku
ceruje wywabia rodowy gobelin
a taką co własny tka
z uśmiechem w oku
i z mocną przewagą
pozłacanej bieli
i jeszcze na miłość czekam
co uzdrowi
zagmatwane wątki nieludzkich relacji
i co wszech człekowi
przebodźcowanemu
czczych szczędzi narracji
sama nie wiem odkąd
na wiatr lekkostrawnych nowin o poranku
na zadbane słowa
na myśli niemartwe
na wytchnionie chwile
wśród kwiatów
na ganku
czekam też na siebie
nie tą co gdzieś z boku
ceruje wywabia rodowy gobelin
a taką co własny tka
z uśmiechem w oku
i z mocną przewagą
pozłacanej bieli
i jeszcze na miłość czekam
co uzdrowi
zagmatwane wątki nieludzkich relacji
i co wszech człekowi
przebodźcowanemu
czczych szczędzi narracji
Miłość nieczego nie uzdrawia
Kieruje ślepą ku ślepemu za odrobinę iluzorycznego widzeniaNawet jeśli trwa przez życie
My rating
My rating
My rating
My rating