MYŚLAŁEM ŻE PRZESZEDŁEM JUŻ KRYZYS

author:  Jarosław Burgieł
5.0/5 | 11


Wydawało mi się, że znalazłem drogę
i wiem już jak mam iść.
Kiedy na nią wszedłem
okazała się zbyt trudna.
Na przeznaczony mi szczyt próbowałem
wejść różnymi sposobami.
Spadałem,
spadam,
będę spadał...
Ile jeszcze razy?
W sumie tkwię w tym samym miejscu
albo chodzę w kółko.
Wycofać się już nie można.
Droga prosto w górę, ale na niej
zbyt stroma, lita skała,
albo osuwający się żwir,
lub błoto.
Widzę Niebo – Okno Pałacu
Wiecznej Szczęśliwości
i nie wiem jak dojść,
więc muszę iść nie wiedząc
i wierzyć,
że na górę zaprowadzi mnie
krzyż niewiedzy.

14 III 2011.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
25.10.2025,  Ula eM

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Dzięki

Nie spodziewałem się takiego odbioru... Bardzo się cieszę!

My rating

My rating:  
24.10.2025,  Charlie Cbdo

@ Alina Gołecka

Podpisuję się i ja tak uważam.

My rating

My rating:  

Moja ocena

Widzieć to synonim wiary w Piśmie Świętym.
Bliskie jest Królestwo:)
Pozdrawiam Bracie:)
My rating:  
24.10.2025,  PIERRE

Jeden z piękniejszych wierszy,

jakie tu przeczytałam. Dziękuję!

My rating

My rating:  

Moje pierwsze skojarzenie:

ZBIGNIEW HERBERT

Przesłanie Pana Cogito
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie

strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny Idź


My rating

My rating:  
24.10.2025,  Rafał Gatny