Gimnastyka codzienności
Codzienność rozkłada matę,
na której ćwiczą nasze cienie.
Zgięcie w pół to ukłon przed tym,
czego nie pojmujemy.
Każdy krok do kuchni
jest medytacją materii,
woda z kranu:
przeszłość deszczu,
herbata - liść snu,
który ktoś zerwał
na drugim końcu czasu.
Wdech - światło przez firankę,
wydech - kurz, który pamięta
dłonie naszych bliskich.
Rozciągamy się między obowiązkami
jak między gwiazdami:
z jednej strony rachunki
z drugiej: tęsknota za absolutem.
Wieszanie prania
to modlitwa na sznurkach,
a zmywanie chrzest talerzy
po uczcie milczenia.
Ciało porusza się bez namysłu,
ale dusza…
duszka robi przysiady,
skacze przez przeszkody sensów,
kręci się w kręgu powtórzeń,
aż dostrzega,
że powtarzalność to rytm istnienia,
a rytm to taniec z wiecznością.
Zanim znowu położymy się spać,
życie składa nas jak ręcznik -
równo, uważnie,
i odkłada
na półkę jutra.
na której ćwiczą nasze cienie.
Zgięcie w pół to ukłon przed tym,
czego nie pojmujemy.
Każdy krok do kuchni
jest medytacją materii,
woda z kranu:
przeszłość deszczu,
herbata - liść snu,
który ktoś zerwał
na drugim końcu czasu.
Wdech - światło przez firankę,
wydech - kurz, który pamięta
dłonie naszych bliskich.
Rozciągamy się między obowiązkami
jak między gwiazdami:
z jednej strony rachunki
z drugiej: tęsknota za absolutem.
Wieszanie prania
to modlitwa na sznurkach,
a zmywanie chrzest talerzy
po uczcie milczenia.
Ciało porusza się bez namysłu,
ale dusza…
duszka robi przysiady,
skacze przez przeszkody sensów,
kręci się w kręgu powtórzeń,
aż dostrzega,
że powtarzalność to rytm istnienia,
a rytm to taniec z wiecznością.
Zanim znowu położymy się spać,
życie składa nas jak ręcznik -
równo, uważnie,
i odkłada
na półkę jutra.

My rating
My rating
My rating
My rating
My rating