ZATOPIONA KATEDRA
I
Oto jest
głębia nieba
a raczej
zatopione niebo
mimo
że dna sięgnęło
nie odeszła zaduma
z przestrzeni zamkniętej
niegdyś strzelistej katedry
choć teraz jej ruiny
w bezkresie wody
więzione
Oczodołami okien
wpływają
wszelkie morskie stworzenia
ponad z korali posadzką
obok kwiecistych ukwiałów
trwających
w stałej modlitwie
o byt do końca świata
Mają one
swojego anioła
na którym osiadły
II
Posłaniec Pana
klęczy
oczy wznosi
ku powierzchni wody
prosto w refleksy światła
schodzącego
poprzez witraż głębi
Tam na górze jest niebo
do którego tęskni chociaż
jest tylko posągiem
kamiennym
w skałę zamienionym
bo przybytku
nie ustrzegł przed żywiołem
Zaduma nie odeszła
i duch nie odszedł
III
mimo dziejów strasznych
Do kościoła choć od brzegu
daleko
przyszło nocy pewnej morze
falą
dla siebie materię zgarnęło
i
skarby duchowe
już
nie odpłynęło
Pochłonęło świątynię
otchłanią
z żalu może
że inne istoty na lądzie
się modlą
zaś ocean nie ma
gdzie
więc wzięło przemocą
topiąc
wszystko wraz z ludźmi
na nocnym czuwaniu
Modlitwy ich dusz tam
trwają
w ciszy i sztormach
płyną
za światłem
Bramą niebios wody
powierzchnia
Wiecznego odpoczywania
pragną
Błagają by nie pożarły ich
jak rekiny
grzechy własne
i proszą o zbawienie żywych
bo
niejeden z nich
jest
jak zatopiona katedra
albo jak
połknięty Jonasz
15 III 2025.
Oto jest
głębia nieba
a raczej
zatopione niebo
mimo
że dna sięgnęło
nie odeszła zaduma
z przestrzeni zamkniętej
niegdyś strzelistej katedry
choć teraz jej ruiny
w bezkresie wody
więzione
Oczodołami okien
wpływają
wszelkie morskie stworzenia
ponad z korali posadzką
obok kwiecistych ukwiałów
trwających
w stałej modlitwie
o byt do końca świata
Mają one
swojego anioła
na którym osiadły
II
Posłaniec Pana
klęczy
oczy wznosi
ku powierzchni wody
prosto w refleksy światła
schodzącego
poprzez witraż głębi
Tam na górze jest niebo
do którego tęskni chociaż
jest tylko posągiem
kamiennym
w skałę zamienionym
bo przybytku
nie ustrzegł przed żywiołem
Zaduma nie odeszła
i duch nie odszedł
III
mimo dziejów strasznych
Do kościoła choć od brzegu
daleko
przyszło nocy pewnej morze
falą
dla siebie materię zgarnęło
i
skarby duchowe
już
nie odpłynęło
Pochłonęło świątynię
otchłanią
z żalu może
że inne istoty na lądzie
się modlą
zaś ocean nie ma
gdzie
więc wzięło przemocą
topiąc
wszystko wraz z ludźmi
na nocnym czuwaniu
Modlitwy ich dusz tam
trwają
w ciszy i sztormach
płyną
za światłem
Bramą niebios wody
powierzchnia
Wiecznego odpoczywania
pragną
Błagają by nie pożarły ich
jak rekiny
grzechy własne
i proszą o zbawienie żywych
bo
niejeden z nich
jest
jak zatopiona katedra
albo jak
połknięty Jonasz
15 III 2025.

My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating