Elementy

author:  Maksymilian Tchoń
5.0/5 | 5


To co prawdziwe o świcie
wymyka się przekładom
słowo niepojęte
w draperii janczary strachu,

dostałeś rozkaz, żołnierz z sypialni prawa weta.
Jesteś założycielem pełni i w nowiu tkwi odprawa posłów –
w sercach ludzi i natury
(O ile wiesz ile człowiek kosztuje?),

których ustrój jest królestwem
bądź utopią, masz insygnia do
walki z imperatywem zła
(jesteś tylko raz młody. Później musisz już szukać sobie

innej wymówki). Dłużą się ich tchnienia,
iluzje turpistów w hamletowskiej czaszce w ręku,
a nic znów triumfuje we wszystkim
co pojemne. Długa minuta milczenia,

w której krew śpiewa
albo drozd jęczy na gałęzi, który jest tylko drozdem na gałęzi
zmuszając się do ostatecznego
wysiłku aksjomatem a priori

odbijesz wszelkich poetyckich jeńców

rate


Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
20.06.2024,  Ula eM

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
20.06.2024,  Anna Szemiel

My rating

My rating:  

AmericanالعربيةAustralianCanadianČeskýDeutschEnglishEspañolEestiFrançaisΕλληνικάIcelandicעבריعراقيItalianoIrishCatalà한국의NederlandsNew ZealandNorskPolskiPortuguêsPусскийSlovenskiScotsSouth AfricaSuomiYкраїнський
العربية