Gwiazdo ma, oświetlająca mą ścieżkę,
Ześlij proszę łaskę na ludzi, kończąc ich udrękę,
Wyzwalając moc daną przez nieskończoną podziękę,
Zapytałaś mnie kiedyś czego bym sobie życzył?
Nie chcę nic dla siebie, kimże bym był?
By móc zamienić całą broń w pył,
By każdy nie tylko dla siebie żył,
By każdy w końcu samego siebie zobaczył.
Piękna kobieta niesiona wiatrem,
widzę jej włosy, kręcone, jasne.
Podążam za nią wytrwale wzrokiem
a ona znika bez słów
za starym blokiem.
Idzie tak delikatnie,
powoli z wyczuciem
stawia stopę po stopie
spoglądając na mnie czule,
jest wolnym ptakiem,
najskrytszym marzeniem,
które się spełnia na jawie.
Tu i teraz jesteśmy tylko dla siebie
przez kilka sekund,
Ona i ja w centrum świata,
gdzie patrzą na nas
jedynie nagie drzewa,
samochody i dziura w płocie.
To niemi świadkowie
chwili westchnienia,
która ginie tak szybko,
jak się zrodziła
w sercu samotnym i suchym,
jak pustynia gardle,
niezdolnym wydać
choćby najmniejszego pisku nadziei,
która trzyma przy życiu każdego,
kto zdolny jest kochać
T.K.
Proces pomiędzy człowiekiem
a siłą stwórczą
trwa całą wieczność.
Zaczyna się we krwi i skórze
a rozpościera się
długim łańcuchem
w rdzeniu duszy
biegnąc w nieznany obszar
pojęcia ludzkiego,
czyli po prostu w nicość.
Proces nas obrasta, osacza,
intryguje i niszczy.
Stajemy się
wynaturzonymi marionetkami
zdolnymi tylko
do trywialnych kompromisów.
Ściana ognia
przez którą próbujemy przejść
wyrasta wprost
z naszych grzesznych fantazji
i pikantnych marzeń,
cyklicznie toczących nas
jadem od środka
czyniąc tylko
silnymi na zewnątrz.
Proces jednostki
to zespół sytuacyjnych powiązań,
w których obrona
zostaje wykluczona
lub zminimalizowana do zera,
natomiast oskarżenie
to filar samobieżnych
komórek instytucjonalnych
czy też ludzkich
działających na zasadzie
silniejszy wygrywa.
Współtworzą one
początek ogona Bestii
i serca Cyberpotwora
ogarniętego maniakalnym szałem
władzy nad światem
i umysłami ludzkimi
T.K.
Tato dlaczego odszedłeś bez pożegnania?
Było tak choć nie musiało być.
Tyle, co zostało po tobie w pamięci,
to zbyt mało.
A nawet rzec by można, niewiele.
Tato, kocham cię mocno,
kochałem zawsze
i będę cię kochał
nim świat mój nie zgaśnie,
by mógł narodzić się nowy.
A w nim cię odnajdę
i przytulę mocno,
by nigdy już, przenigdy,
nie stracić cię z okna mojej duszy.
Dziś tylko pamiętam twój uśmiech
i przez mgłę gęstą słyszę te mądre słowa,
które, jak duchy rysują mi mapę
przestrzeni ogromnej
na ścianach oczu moich
szklistych lub przeźroczystych.
Już dam ci spokój mój drogi ojcze!
Idź i odpocznij!
Ale pamiętaj, że mama tęskni
a my, synowie twoi,
płaczemy po tobie
codziennie nad grobem,
który nosimy w sercach
T.K.
Był chłodny dżdżysty poranek.
Ubrałem ciepłe rumpopałki,
rękołapki i stąpobutki
a także czapkomyckę.
Nie zapomniawszy
o szalkowstążce
wyszedłem na
dziedziniec świata
i krok po kroku
podziwiałem piękno natury
okryte zewsząd całunem
różnobarwnej jesieni
T.K.
Kipiące słońce
w rozmarzonym lustrze chmur
i gór zielone głowy
osaczone szkarłatem wód.
Żyjemy upiornym szaleństwem,
skalani grzechem niewiedzy,
toniemy w matni najgłębszej –
kruche puchary istnienia.
To nasza własna nienawiść
prowadzi nas donikąd,
by wreszcie móc pociągnąć
za spust przeznaczenia.
Zostaliśmy przyłapani istnieniem
na szarym papierze
szpitalnego archiwum,
gdzie kiedyś ktoś otworzy szufladę
i wydobywszy z niej przypadkiem
mały, szary bilecik
szepnie pod nosem –
To był Poeta
lecz ja go nie znałem
T.K.
Po drugiej stronie lustra
wszystko toczy się dalej
i nawet ta najpełniejsza dama
mierzona jest każdym detalem.
Po drugiej stronie lustra
magia się łączy z pałacem szafiru,
więc trwajmy poniekąd
każdym kryształem zaklętej siły
T.K.
Oto jestem poczęty z Ducha Zmian i przychodzę by w Tobie wyrazić swą wolność. Bądź szczęśliwy człowieku albo odejdź w niepamięć swojego istnienia. Oddaj się wiecznej radości i krocz światłością życia.
Gwiazda
Gwiazdo ma, oświetlająca mą ścieżkę,Ześlij proszę łaskę na ludzi, kończąc ich udrękę,
Wyzwalając moc daną przez nieskończoną podziękę,
Zapytałaś mnie kiedyś czego bym sobie życzył?
Nie chcę nic dla siebie, kimże bym był?
By móc zamienić całą broń w pył,
By każdy nie tylko dla siebie żył,
By każdy w końcu samego siebie zobaczył.
Najskrytsze marzenie
Piękna kobieta niesiona wiatrem,
widzę jej włosy, kręcone, jasne.
Podążam za nią wytrwale wzrokiem
a ona znika bez słów
za starym blokiem.
Idzie tak delikatnie,
powoli z wyczuciem
stawia stopę po stopie
spoglądając na mnie czule,
jest wolnym ptakiem,
najskrytszym marzeniem,
które się spełnia na jawie.
Tu i teraz jesteśmy tylko dla siebie
przez kilka sekund,
Ona i ja w centrum świata,
gdzie patrzą na nas
jedynie nagie drzewa,
samochody i dziura w płocie.
To niemi świadkowie
chwili westchnienia,
która ginie tak szybko,
jak się zrodziła
w sercu samotnym i suchym,
jak pustynia gardle,
niezdolnym wydać
choćby najmniejszego pisku nadziei,
która trzyma przy życiu każdego,
kto zdolny jest kochać
T.K.
Proces
Proces pomiędzy człowiekiem
a siłą stwórczą
trwa całą wieczność.
Zaczyna się we krwi i skórze
a rozpościera się
długim łańcuchem
w rdzeniu duszy
biegnąc w nieznany obszar
pojęcia ludzkiego,
czyli po prostu w nicość.
Proces nas obrasta, osacza,
intryguje i niszczy.
Stajemy się
wynaturzonymi marionetkami
zdolnymi tylko
do trywialnych kompromisów.
Ściana ognia
przez którą próbujemy przejść
wyrasta wprost
z naszych grzesznych fantazji
i pikantnych marzeń,
cyklicznie toczących nas
jadem od środka
czyniąc tylko
silnymi na zewnątrz.
Proces jednostki
to zespół sytuacyjnych powiązań,
w których obrona
zostaje wykluczona
lub zminimalizowana do zera,
natomiast oskarżenie
to filar samobieżnych
komórek instytucjonalnych
czy też ludzkich
działających na zasadzie
silniejszy wygrywa.
Współtworzą one
początek ogona Bestii
i serca Cyberpotwora
ogarniętego maniakalnym szałem
władzy nad światem
i umysłami ludzkimi
T.K.
List do taty
Tato dlaczego odszedłeś bez pożegnania?
Było tak choć nie musiało być.
Tyle, co zostało po tobie w pamięci,
to zbyt mało.
A nawet rzec by można, niewiele.
Tato, kocham cię mocno,
kochałem zawsze
i będę cię kochał
nim świat mój nie zgaśnie,
by mógł narodzić się nowy.
A w nim cię odnajdę
i przytulę mocno,
by nigdy już, przenigdy,
nie stracić cię z okna mojej duszy.
Dziś tylko pamiętam twój uśmiech
i przez mgłę gęstą słyszę te mądre słowa,
które, jak duchy rysują mi mapę
przestrzeni ogromnej
na ścianach oczu moich
szklistych lub przeźroczystych.
Już dam ci spokój mój drogi ojcze!
Idź i odpocznij!
Ale pamiętaj, że mama tęskni
a my, synowie twoi,
płaczemy po tobie
codziennie nad grobem,
który nosimy w sercach
T.K.
Spacer do parku
Był chłodny dżdżysty poranek.
Ubrałem ciepłe rumpopałki,
rękołapki i stąpobutki
a także czapkomyckę.
Nie zapomniawszy
o szalkowstążce
wyszedłem na
dziedziniec świata
i krok po kroku
podziwiałem piękno natury
okryte zewsząd całunem
różnobarwnej jesieni
T.K.
Bilecik
Kipiące słońce
w rozmarzonym lustrze chmur
i gór zielone głowy
osaczone szkarłatem wód.
Żyjemy upiornym szaleństwem,
skalani grzechem niewiedzy,
toniemy w matni najgłębszej –
kruche puchary istnienia.
To nasza własna nienawiść
prowadzi nas donikąd,
by wreszcie móc pociągnąć
za spust przeznaczenia.
Zostaliśmy przyłapani istnieniem
na szarym papierze
szpitalnego archiwum,
gdzie kiedyś ktoś otworzy szufladę
i wydobywszy z niej przypadkiem
mały, szary bilecik
szepnie pod nosem –
To był Poeta
lecz ja go nie znałem
T.K.
Po drugiej stronie lustra
Po drugiej stronie lustrawszystko toczy się dalej
i nawet ta najpełniejsza dama
mierzona jest każdym detalem.
Po drugiej stronie lustra
magia się łączy z pałacem szafiru,
więc trwajmy poniekąd
każdym kryształem zaklętej siły
T.K.
Oto jestem poczęty z Ducha
Oto jestem poczęty z Ducha Zmian i przychodzę by w Tobie wyrazić swą wolność. Bądź szczęśliwy człowieku albo odejdź w niepamięć swojego istnienia. Oddaj się wiecznej radości i krocz światłością życia.