ŚMIECHU NIGDY DOŚĆ

author:  Jarosław Burgieł
5.0/5 | 4


Za pięćdziesiąt złotych
Bard usiłuje głosem
stworzyć piękno
Bard chce nieść pokój
Bard wyśpiewuje miłość
Pieśni się niosą przestrzenią
ograniczoną ścianami
sali koncertowej i murami
percepcji zredukowanej
do zewnętrznego aplauzu
bez głębszych wzruszeń
Pieśni się przypominają
dzieciństwa
dawniej chyba
lepiej duszy przynoszone
na tarczach płyt długogrających
Dzisiaj są nieco zmanierowane
Przychodzi Okudżawa
wraz z Cohenem
Stachura dołącza
i sam bard swoje wnosi
Ukryty w podświadomości
żal nad obrazem
człowieczego losu
do wierzchu wychodzi
bo pieśni żywe nadal płaczą
jak dziewczynka której uciekł
niebieski balonik i jeszcze na
trzecią wojnę się zanosi
Teatry dwa:
teatr pieśni
i teatr kulisów
urazów niezabliźnionych
pod świadomością
Poeci
ich impresario śpiewający
oraz ktoś z widowni
wszyscy rozdarci
jakby jedną raną
bezsilnie wołają
swymi głosami
do ludzi i Pana:
„dopóki Ziemia kręci się
dopóki jest tak czy siak
by dał każdemu po trochu
czego mu w życiu brak”…
a Pan podobno w ludziach
Alleluja
więc mówi bard aby na znak pokoju
ludzie rzekli do siebie
na widowni
z miłością:
Bracie
Siostro
KOCHAM CIĘ!
Publika patrzy gorzko
a potem
śmiech na sali
16 VI 2023 Iwonicz – Zdrój



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: