NA PRZEMIAN

5.0/5 | 1

czyta - SŁAWEK BAJEW


NA PRZEMIAN… (1)

Zamykam oczy…
Otwieram natychmiast
Ze smutkiem na przemian
Czyimś żartem na pożarcie skazany
Krwiowierszożerczych chimer
W milczeniu tylko myśli odbijam
W gasnących światłach czarnych świec
Snując esej rzeczywistości
Pełen niepewności dryfu przyszłości
Naznaczonego armagedonem
Świata nadchodzącego jutra…
Skrytego pod śmierci kapturem
Przy zgrzytliwym do kości
Akompaniamencie plenipotenta klątwy
Czy jak kto woli… wolnej woli
By tylko kruchym być kamieniem…
Którego boli



NA PRZEMIAN… (2)

Otwieram oczy…
Zamykam pośpiesznie
Ze smutkiem… fragmentarycznie
Na jeszcze rozmarzony nieboskłon
Wypełniając się zewnętrzną pustką
W ostatnim stadium eutanazji jaźni
Jej nic nie znaczącym znaczeniem
Z piętnem krzepnącej martwoty
Zakamuflowanego piękna
Pod złudną maską marzeń
Szafarza owiec na rzeź
I z wolna przestaję kochać ten świat
Po którym zostaną tylko
Glinoludów zapętlone złudzenia
Łuny zagubionych nadziei
W kakofonii dobrobytu dziwactw
Próchna rozmiękłego truchła…
Bez czucia ?

⊰Ҝற$⊱ ……………………………………………………… Toruń 3 sierpnia '16


 
 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena: