Czerwone małżowiny

5.0/5 | 4


Stos piętrzących się skarg
stoi o ścianę oparty
wydobywa się płacz
z lamentem dobija targu
wylazły razem za uszy trzymając
znajomą twarz
chyba ją znam
to jestem ja
tarmoszenie
rozciąganie
sadystyczne zabiegi
małżowina zmienia postać
wydłużona
zniekształcona
o bordowym kolorze
dziwne, niczego nie czuje
widzę starania
psychopatyczne działania
lecz po mnie spływa
daremna współpraca
nie chcę zrozumieć
chociaż doceniam
nie chcę mieć dobrze
co dziwić może
gdy tak się dzieje wstrzymuje oddech
nie widząc sensu w normalnym życiu
stoję wciąż z boku
podtrzymany wizją
która odpływa za każdym razem
jednak powraca
dobrodusznie okazując łaskę
ja ją odrzucam i nie pojmuję
ile to siły wszystkich kosztuje
nie opowiadam
nie zwierzam
narzekania nawet nie znam
za każdym razem
to samo powtarzam
wszystko w porządku
jestem wciąż zdrowy
mam ręce i nogi
wiem, że nastąpi kiedyś tragiczny koniec
zbyt dosadne stają się ostrzeżenia
zbliżają się równie głośno
co szanse, które w ciszy odchodzą



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: