O świcie
Puste ulice.
głusza rozkłada mgieł welony,
chłód rozpanoszył się w powietrzu.
Poezja łka
dźwigając ciężar nieprawości,
szepcze modlitwy.
Uparty gołąb
strzepując wilgoć z szarych skrzydeł,
głosem kukułki smętnie grucha.
I tylko słońce,
chociaż zza chmur nie widzi wyjścia
śle delikatny ślad nadziei.
głusza rozkłada mgieł welony,
chłód rozpanoszył się w powietrzu.
Poezja łka
dźwigając ciężar nieprawości,
szepcze modlitwy.
Uparty gołąb
strzepując wilgoć z szarych skrzydeł,
głosem kukułki smętnie grucha.
I tylko słońce,
chociaż zza chmur nie widzi wyjścia
śle delikatny ślad nadziei.
Moja ocena
Moja ocena
PięknieMoja ocena
Moja ocena