Zawór beznadziejstwa

5.0/5 | 4


Może...
lepiej nie,
pomyślałem podchodząc do drzwi
spodziewany gość przysparzał problemów
nie on sam lecz jego otoczka
podstępni ludzie szukając dorobku
w przywłaszczonych uczuciach obcego szczęścia
molestują dzwonek drzwi właściciela
co zrozumieć ich nie zamierza
licząc naiwności kroki
spacer zamienia się w bieg przez płotki
kłamliwe spojrzenia aparycją tuszowane
toczą swoją wściekłość, niszcząc każdą bramę
opór daremny, większość zakłada
zakłady to ich flagowa prowokacja
hazardzista mieszka w każdym z osobna
schowany smacznie drzemie
budząc się w potrzebie
zaspokojenia żądzy
tłamszenia własnego szaleństwa
niestety brak zaworu bezpieczeństwa

Wersje wiersza


 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

@ Magdalena Bartnik

Z ugniataniem szaleństwa wiążą się przygraniczne niebezpieczeństwa...igrasz przesadnie to w obłęd popadniesz:)

A gdyby

szaleństwa nie tłamsić?
:-)
Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: