TRISTAN I IZOLDA
Było raz dwoje ludzi, sobie nieznajomych.
Każde żyło jak mogło, pobożnie i cicho
Snując nić swego życia na ścieżkach wiadomych...
Lecz czy Bóg chciał ich dotknąć, czy też jakieś licho
podkusiło Los ślepy żeby proste drogi
poplątał, zasnuł mgłami, zmylił młode nogi...
dość rzec, że im obojgu którejś życia wiosny
w jednym czasie i miejscu, gdzie przypadek zrządził
gdy stanęli, ktoś podał ów napój miłosny,
który resztę ich życia w chwili tej osądził...
Bowiem gdy po wypiciu magicznego trunku
Nie znając siły czaru zaklętego w kielich
Raz spojrzeli na siebie - tak już bez ratunku
Do śmierci się miłować musieli i chcieli...
W nowe łoże małżeńskie, w przyjaźń ufnie daną
mimo woli kochanków zdrada się zakrada,
Każda chwila rozstania otwartą jest raną,
Wnet młodzieniec od miecza podłych wrogów pada...
O cierpieniach tych dwojga przez wiele stuleci
czytając, ludzie pewnie głowami kręcili...
lecz prawda w nich ukryta tajnym blaskiem świeci,
widomym tym jedynie, co napój ów pili...
Każde żyło jak mogło, pobożnie i cicho
Snując nić swego życia na ścieżkach wiadomych...
Lecz czy Bóg chciał ich dotknąć, czy też jakieś licho
podkusiło Los ślepy żeby proste drogi
poplątał, zasnuł mgłami, zmylił młode nogi...
dość rzec, że im obojgu którejś życia wiosny
w jednym czasie i miejscu, gdzie przypadek zrządził
gdy stanęli, ktoś podał ów napój miłosny,
który resztę ich życia w chwili tej osądził...
Bowiem gdy po wypiciu magicznego trunku
Nie znając siły czaru zaklętego w kielich
Raz spojrzeli na siebie - tak już bez ratunku
Do śmierci się miłować musieli i chcieli...
W nowe łoże małżeńskie, w przyjaźń ufnie daną
mimo woli kochanków zdrada się zakrada,
Każda chwila rozstania otwartą jest raną,
Wnet młodzieniec od miecza podłych wrogów pada...
O cierpieniach tych dwojga przez wiele stuleci
czytając, ludzie pewnie głowami kręcili...
lecz prawda w nich ukryta tajnym blaskiem świeci,
widomym tym jedynie, co napój ów pili...
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Ach, jakież to rytmiczne,jakie solidne!
Moja ocena
Moja ocena