NOC KUPAŁY
Rzeko, rzeko, czysta rzeko
Nieś ostrożnie wianek mój.
Niech popłynie hen, daleko,
Gdzie młodzieńców czeka rój.
Odnajdź, odnajdź mi takiego,
Co najprostszy przywdział strój.
Dałam falom śliczny wianek.
Niech nie spłonie, nie utonie,
Niech nie zgaśnie mi kaganek,
Niech go chwyci w mocne dłonie,
Niech zachwyci się młodzieniec,
Który czekał na mój wieniec.
Chyżo, chyżo niech tu biegnie,
Niech ma w oczach ognia blask,
Potem w trawie ze mną legnie
Tam, gdzie ciemny, ciemny las.
Na paproci kwiat przysięgnie,
Że nic nie rozłączy nas.
Nieś ostrożnie wianek mój.
Niech popłynie hen, daleko,
Gdzie młodzieńców czeka rój.
Odnajdź, odnajdź mi takiego,
Co najprostszy przywdział strój.
Dałam falom śliczny wianek.
Niech nie spłonie, nie utonie,
Niech nie zgaśnie mi kaganek,
Niech go chwyci w mocne dłonie,
Niech zachwyci się młodzieniec,
Który czekał na mój wieniec.
Chyżo, chyżo niech tu biegnie,
Niech ma w oczach ognia blask,
Potem w trawie ze mną legnie
Tam, gdzie ciemny, ciemny las.
Na paproci kwiat przysięgnie,
Że nic nie rozłączy nas.
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena