Negatyw

0.0/5 | 0


Jakże duszno i szaro - betonowo
Wypierzchłe połacie ograniczeń
Stykają się zastygłym lepikiem humoru

Wyprzątnięta jest pęknięta szyba ułudy
Co oddziela nas sztywno od źródła
Wystarczy zaczerpnąć garściami podłogę
A wzbierze się morze ostoi

Widziano przestwory przeludzkie
W upadłych kurtynach godności
Czy jeszcze zadyszy bezwonna kwietność -godności...

Widziano tu wielu tych wielkich od Boscha
Co krzywiznami widziadeł straszyli
Odeszli i oni jak Tycjan i Proust
Tak jak ustąpi przestrzeni codzienność

Wybrzmiewa tu codzień stłamszony tętent rutyny
Tak bardzo skrwawionej przymusem
I czuje się ból i on nie ustaje

Matka - królowa
nie wydała jeszcze reskryptu zbawienia
Co głosi stanowcze - Zezwalam!

Wybiegam naprzeciw zamiarem
Odgradzam się życiem
Przykucam -
... czekam.



 
KOMENTARZE