Bezsenność II

autor:  Piotr Paschke
5.0/5 | 1


Bezsenność II


Matko, drogo do ostatniej pełnej szuflady,
klamko tak czuła na ból i ślepą wolność;
oto śmierć coraz częściej moim najlepszym wierszem
prostuje wyobraźnię.

Śmierć, Matko, skrawek świata na plecach wędrowca,
co wyłowił z dłoni bezcenny meteoryt życia;
tylu jego ołowianych rekrutów wymiata bezbrzeżne drogi,
wytacza przeciw mnie słowo.

Widziałem ją, miała ręce poetki albo mojej babci,
nie tak dawno cicho na nich przysiadła,
niczym szczenię na ręku:
pytała, czy to jej najlepsza, czy ostatnia mogiła.

I pamiętam kołysankę, nie jej szczegóły,
jej oczy rysowały dla mnie trajektorie dla przeczuć –
zdziczałych już ptaków;
nie proszę teraz o zrozumienie.

Zapominam nawet kształt morza, co przelało się przez szufladę,
przerosło jej dno,
choć świat nie zaglądał w nią pierwszy.

Mamo, ileż razy, poroniłaś moją twarz;
niesyty lasu i dalekich podróży,
dotykałem kamieni, w których się nie mieszczę;
cisza skacze, kiedy je dotykam.

Będą mi tożsame,
ze wszystkim, co moje,
z suchym, prawie wykrztuszonym słońcem;
na ciebie, Matko,
i na twój wieczny, pękający w oczach marmur.



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena: