Powrót do ... wersja III
Krople deszczu
giną na szybach rozmazane
te które zostaną
na blaszanych dachach grają
melodię bez nut
jak Syzyf pcham kamień losu
idę po wyrytych koleinach
w sercu samotnym
odszukać właściwą drogę
nie słyszę już głosu
który mnie budził co rano
zatarte obrazy z daleka
próbuję uwiecznić w pamięci kliszy
co dzień spisuję rachunek sumienia
dobre anioły słowa odgadną
co zanotowane
zostanie w tych godzinach
patrzę na życie niemłodymi oczami
ile razy jeszcze zaboli
co zmieniło
się od zamierzchłej przeszłości
ginie wszystko jak we mgle
i przepada bez przyczyny
może się zdarzy jeszcze cud
myśli umęczone dniem zasną
jak pająki
wtulone w pajęczyny
pozdrowię jeszcze gwiazdę
tę najbardziej jasną
giną na szybach rozmazane
te które zostaną
na blaszanych dachach grają
melodię bez nut
jak Syzyf pcham kamień losu
idę po wyrytych koleinach
w sercu samotnym
odszukać właściwą drogę
nie słyszę już głosu
który mnie budził co rano
zatarte obrazy z daleka
próbuję uwiecznić w pamięci kliszy
co dzień spisuję rachunek sumienia
dobre anioły słowa odgadną
co zanotowane
zostanie w tych godzinach
patrzę na życie niemłodymi oczami
ile razy jeszcze zaboli
co zmieniło
się od zamierzchłej przeszłości
ginie wszystko jak we mgle
i przepada bez przyczyny
może się zdarzy jeszcze cud
myśli umęczone dniem zasną
jak pająki
wtulone w pajęczyny
pozdrowię jeszcze gwiazdę
tę najbardziej jasną
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena