Za płotem
Udawaliśmy, że nic złego się nie dzieje.
Kot dawnym zwyczajem przechodził
między zardzewiałymi żerdziami
i sadowił się w trawie,
starannie podwinąwszy ogon.
Udawaliśmy, że naprawdę jest normalnie.
Podlewaliśmy kwiaty w ogrodzie,
kładliśmy, jak zwykle, chleb na stole,
po staremu parowała herbata
w kubku z obłupanym uchem.
Było cicho, trochę strasznie cicho
tamtego dnia, gdy dowiedzieliśmy się z radia,
że poza jedynym redaktorem, nami
i naszym kotem - nikogo więcej już nie ma.
Zasnęliśmy starannie umywszy kubek.
Kot dawnym zwyczajem przechodził
między zardzewiałymi żerdziami
i sadowił się w trawie,
starannie podwinąwszy ogon.
Udawaliśmy, że naprawdę jest normalnie.
Podlewaliśmy kwiaty w ogrodzie,
kładliśmy, jak zwykle, chleb na stole,
po staremu parowała herbata
w kubku z obłupanym uchem.
Było cicho, trochę strasznie cicho
tamtego dnia, gdy dowiedzieliśmy się z radia,
że poza jedynym redaktorem, nami
i naszym kotem - nikogo więcej już nie ma.
Zasnęliśmy starannie umywszy kubek.
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena