Zbawienie w łyżeczce cukru
zimnymi palcami
przez krzyż twój Panie
modlitwy swoje
przepuszczam
oczy spoglądają
na krople krwi
spływające wzdłuż
wczorajszych wspomnień
zmierzch zagubił się
na dnie jeziora
tam gdzie księżyc
przeklina kolejną
noc
i własną śmierć
w objęciach rodzącego się
dnia
nie ma splecionych
ciał
utkanych w gobelinie
traw
schowały się w poezji
marzenia samotnie
by odrobinę człowieczeństwa
zachować po drugiej stronie
pociąg już długo się
spóźnia
wagony
splecione jak
różaniec odmawiany
za ołowiane dni
w ciemnych komnatach szpitali
widziałem tam
chore dusze
tylko kawa smakowała
wczorajszymi łzami
jakby troszkę cierpka
posłodzę
licząc na to że ta jedna łyżeczka
zbawi świat
przez krzyż twój Panie
modlitwy swoje
przepuszczam
oczy spoglądają
na krople krwi
spływające wzdłuż
wczorajszych wspomnień
zmierzch zagubił się
na dnie jeziora
tam gdzie księżyc
przeklina kolejną
noc
i własną śmierć
w objęciach rodzącego się
dnia
nie ma splecionych
ciał
utkanych w gobelinie
traw
schowały się w poezji
marzenia samotnie
by odrobinę człowieczeństwa
zachować po drugiej stronie
pociąg już długo się
spóźnia
wagony
splecione jak
różaniec odmawiany
za ołowiane dni
w ciemnych komnatach szpitali
widziałem tam
chore dusze
tylko kawa smakowała
wczorajszymi łzami
jakby troszkę cierpka
posłodzę
licząc na to że ta jedna łyżeczka
zbawi świat
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena