Białe płatki melancholii
tłumy wchodzące pospiesznie do świątyni
zadeptały żebraczą czapkę
na schodach katedry
zdziwiony kaleka patrzy
jak drobne monety trącane nogami
toczą się po kamiennej posadzce
nieśmiało pobrzękując
spadają po stopniach w dół
pod nogami wiernych
spieszących gorliwie modlić się
(za grzechów odpuszczenie
i chroń nas panie ode złego na wieki)
ginie nadzieja na ciepłą strawę
na kromkę chleba
płatek białej hostii
wzniesionej ręką kapłana
znika w łakomych ustach wiernych
szepczących ochoczo
(chleba naszego powszedniego
daj nam dzisiaj)
białe płatki rozkwitającej na ołtarzu
pięknej melancholii
brunatnieją na brzegach
marszczą się i zaczynają opadać
znak to że rozpacz zdążyła dojrzeć
kwaśny deszcz obojętności
przyspiesza czas degradacji jutra
Wiesław Fałkowski
zadeptały żebraczą czapkę
na schodach katedry
zdziwiony kaleka patrzy
jak drobne monety trącane nogami
toczą się po kamiennej posadzce
nieśmiało pobrzękując
spadają po stopniach w dół
pod nogami wiernych
spieszących gorliwie modlić się
(za grzechów odpuszczenie
i chroń nas panie ode złego na wieki)
ginie nadzieja na ciepłą strawę
na kromkę chleba
płatek białej hostii
wzniesionej ręką kapłana
znika w łakomych ustach wiernych
szepczących ochoczo
(chleba naszego powszedniego
daj nam dzisiaj)
białe płatki rozkwitającej na ołtarzu
pięknej melancholii
brunatnieją na brzegach
marszczą się i zaczynają opadać
znak to że rozpacz zdążyła dojrzeć
kwaśny deszcz obojętności
przyspiesza czas degradacji jutra
Wiesław Fałkowski
Moja ocena
Witaj ...
na portalu Wiesiu. Cudownie, że jesteś. Będzie z nami Twoja piękna poezja. Pozdrawiam.Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena