Psalm bezsenny
"Mówisz
bym nie rozdrapywał
nocy
które i tak się zabliźnią
do rana."
/Jakub Mistral/
moja depresyjko czarny stawie
w pępku igło z wąskim uchem
w oku (opatrzności) nie(opacznie)
wpatrzona w głębię studzienko
głęboka na przestrzał (wszech)świata
masz proszę tabletki
najpierw tę różową
potem małą białą
i jeszcze tę która
się czule rozpuszcza
pod giętkim językiem
moja depresyjko delto nie-do-rzeczna
kamieniu zbyt ostry pod podróżną stopą
świątku na rozdrożu biegnący wciąż za mną mieszkający we mnie katedrze gotyckiej w której
wszyscy święci w słupy soli zastygli
kapliczce nieczynnej z powodu powodzi (łez)
masz proszę tabletki
najpierw tę różową
potem małą białą
i jeszcze tę która
się czule rozpuszcza
pod giętkim językiem
moja depresyjko (nie)cierpliwie (bez)senna
mój lęku powszedni w niedzielę i święta otwarty
na przestrzał nie wkładaj obręczy za ciasnej na
skronie nie kalecz języka Syriks rzeczna trzcino
na wietrze zerwana fletnio (złego) Pana melodio (nie)święta nie chwytaj za gardło nie zawiązuj
węzłów na nadgarstkach nie zaciskaj pętli
masz proszę tabletki
najpierw tę różową
potem małą białą
i jeszcze tę która
się czule rozpuszcza
pod giętkim językiem
moja depresyjko wciąż nieoswojona daj się wreszcie ugłaskać nie drap nie szarp nie gryź
zacznij jeść mi z ręki
bym nie rozdrapywał
nocy
które i tak się zabliźnią
do rana."
/Jakub Mistral/
moja depresyjko czarny stawie
w pępku igło z wąskim uchem
w oku (opatrzności) nie(opacznie)
wpatrzona w głębię studzienko
głęboka na przestrzał (wszech)świata
masz proszę tabletki
najpierw tę różową
potem małą białą
i jeszcze tę która
się czule rozpuszcza
pod giętkim językiem
moja depresyjko delto nie-do-rzeczna
kamieniu zbyt ostry pod podróżną stopą
świątku na rozdrożu biegnący wciąż za mną mieszkający we mnie katedrze gotyckiej w której
wszyscy święci w słupy soli zastygli
kapliczce nieczynnej z powodu powodzi (łez)
masz proszę tabletki
najpierw tę różową
potem małą białą
i jeszcze tę która
się czule rozpuszcza
pod giętkim językiem
moja depresyjko (nie)cierpliwie (bez)senna
mój lęku powszedni w niedzielę i święta otwarty
na przestrzał nie wkładaj obręczy za ciasnej na
skronie nie kalecz języka Syriks rzeczna trzcino
na wietrze zerwana fletnio (złego) Pana melodio (nie)święta nie chwytaj za gardło nie zawiązuj
węzłów na nadgarstkach nie zaciskaj pętli
masz proszę tabletki
najpierw tę różową
potem małą białą
i jeszcze tę która
się czule rozpuszcza
pod giętkim językiem
moja depresyjko wciąż nieoswojona daj się wreszcie ugłaskać nie drap nie szarp nie gryź
zacznij jeść mi z ręki
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena
Moja ocena