białe gołębie

autor:  Przemek Trenk
5.0/5 | 8


wpatrują się w lustro wody
już świt
czekam na różową plamę słońca

które jak dojrzały kokos
pęknie miąższem światła
zagłuszy milczeniem
krzyk poetów potępionych

muszę iść
iść jak najdalej
wszędzie woda
wylewające się skargi

czarne kruki
obsiadły mokre ławki
w pustym parku
zastygły jak posągi
wyrzeźbione ręką złośliwego demiurga

patrzę w nieistniejący punkt
wyobrażam sobie Boga
zamkniętego w zimnych ścianach
zakłamanych kościołów

jeden z gołębi usiadł na moim ramieniu
spowiada mnie ze mnie
muszę się spieszyć
drugiego świtu nie będzie



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: