Nasza mała Polska – wołanie do natury

4.0/5 | 7


szklane domy wymarzył wielki pisarz
kurna chata gryzła dymem oczy
jedyną lampą był księżyc i różowy świt
zresztą kto by czytał po nocach

strzechy łatwo idą z pożarem
nie potrzebne ciężkie buldożery
rozpadło się dziedzictwo cesarstwa
murowane zlikwidował Szela

ostatni mohikanie zapadnięci w ulice
przytłoczeni stromymi dachami
dookoła ogródki sady i płoty
sterczą studnie żywiciele warzywnika

w Podgórzu straszy truchło Węgierskiej
miasta nie stać na stare domy
zniknęły witrażowe anioły ramy w złocie
otwarta okiennica zaprasza nieopodal

sentyment miesza w nostalgii uczucia
pięknie pod muzeum Kantora
wszystko nowe na wiekowej Piwnej
niby chińskie wojsko maszerują drzewa

przeszłość chowa się w pamięci muzeów
przy Bernatce pomnik prezydenta Leo
jest wielki Kraków nie ma ogrodów
mobilizacja zielonych personifikuje beton

w wąwozach ekranów wspina się dzikie wino
a w Czyżynach uratowano 52 drzewa i
ogród mieszkańców i spacerniak czworonogów
dookoła kościoła klomby i zielona aleja

nasza wyciągnięta dłoń - wołanie do natury

Wersje wiersza


 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: