Za oknem.

autor:  jakub mistral
5.0/5 | 18


Z mego okna nie widać miasta,
brzozy przysłoniły widnokrąg.
Z szarych murów, tylko mgła poranna
osiadła słowami na kolcach ostów.

Ptasie radio bez polityki,
czasem wiedzie zajadły dyskurs.
Strach na wróble nie straszy nikogo,
chciał być groźny, ale nie umie.




Ref:
Rano wychodzę z kawą na ganek,
nie słucham co w trawie piszczy.
Tak pachnie miętą wtedy poranek,
że wszystko mogłoby się przyśnić.




Łąka za oknem pełna kaczeńców
i nikt nie depcze stokrotek
Kamień za którym nie moje pole
naprawdę niewiele znaczy.

Jedno jest niebo, jedno powietrze
i jeden strumień daje im wodę.
Z jednego słońca czerpią energię,
mimo że, stoją przy różnych drogach.




Za moim oknem, tam gdzieś za lasem,
wojnę na słowa toczą zawistni.
Czasem doleci tu jakiś odłamek,
cierpki ja owoc dzikiej wiśni.

Lecz tamto miasto także jest moje,
wszystkie drogi prowadzą do niego.
W mieście odwiedzam Urząd Skarbowy,
bo nie odwiedzić się nie da.



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena:  

Moja ocena

Moja ocena: