Gra z tygrysem

autor:  Piotr Paschke
5.0/5 | 2


Jestem tu,
oddycham -
komuś innemu chce się o tym myśleć.

W niebezpiecznych dzielnicach
nawet słońce nie zachodzi spokojnie.
W mieście, w którym się nie sypia,
noc i dzień to pojęcia względne.

Wyburza się i stawia domy -
nie chodzi o to jak je widzisz tylko jak na nie patrzysz ;
tygrys pozbawiony niektórych pręg nie staje się kotem.

Wielkie banki - tylko dla nielicznych,
parę ulic dalej nikt nie myśli o śledzeniu notowań,
tylko z rączki do rączki,
trzymaj tempo, albo wypadaj z gry,
mniejsza o kierunek - byle do przodu.

Przychodzi świt,
odgwizduje dzienną zmianę,
ludzie jadą tam i z powrotem ;
pędzą tak, że Odra wygląda przy tym jak zastygający beton.

Nie śpią -
gdyby zatrzymać maszynę
mogła by już nie ruszyć.

Jednak niektórzy budzą się na chodniku,
inni tak wysoko, że nie wiadomo,
czy uda im się zejść -
jeszcze inni w ogóle się nie budzą.

Jak wymazać pod prysznicem upalny sierpień ?
Smakuję z nimi kolejny chłodny tydzień -
ponownie trzecia w nocy ;
na dnie powietrza rodzi się dorastanie .



 
KOMENTARZE


Moja ocena

Moja ocena:  

My rating

fajny wiersz!
Moja ocena: