A jednak mimo pomarszczone skronie
A jednak mimo pomarszczone skronie,
Pomimo łzami przesiąkłe źrenice,
Pomimo drżące załamane dłonie,
Pomimo żale, pomimo tęsknice:
Pod rozczarowań cmentarzyskiem smutnem,
Co twarz mi w wieczną przyodziały bladość,
Pod snów umarłych całunowym płótnem -
Na dnie mej duszy drga tajemna radość.
Na dnie najgłębszym, pod zgliszczem tysiąca
Bólów kamiennych - niby kwiat zdeptany -
Na pół umarła, lecz jeszcze drgająca
Radość tkwi we mnie - atom niedojrzany.
Jak gdyby sama siebie się wstydziła,
Że jeszcze może kwitnąć w mojej duszy:
Czasem mi tylko echo swe zasyła,
Jak kroplę rosy śród spieki i i suszy.
Czasem na mgnienie lub krócej od mgnienia
Niespodziewany czar ją wywoływa
I naraz radość moja wypromienia,
I wstaje czysta, ogromna i żywa.
I wszystkie mroki rozpędza; ruiny
Odchyla naraz i cmentarne zwłoki
Ożywia! Iście źródło, co w wyżyny
Tryska z podziemnej gdzieś fali głębokiej,
Przebudza naraz młodych lat szlachetność,
Przywraca światło i piękność, i wiarą:
I w barw tęczowych przyodziewa świetność,
Co się zdawało zniknione i szare.
Przenika wszystko - niby kwiatów wonie,
Które moc swoich ożywczych nektarów
W spragnionym wiosny rozlewają łonie:
Lecz dusza mało napotyka czarów.
Pomimo łzami przesiąkłe źrenice,
Pomimo drżące załamane dłonie,
Pomimo żale, pomimo tęsknice:
Pod rozczarowań cmentarzyskiem smutnem,
Co twarz mi w wieczną przyodziały bladość,
Pod snów umarłych całunowym płótnem -
Na dnie mej duszy drga tajemna radość.
Na dnie najgłębszym, pod zgliszczem tysiąca
Bólów kamiennych - niby kwiat zdeptany -
Na pół umarła, lecz jeszcze drgająca
Radość tkwi we mnie - atom niedojrzany.
Jak gdyby sama siebie się wstydziła,
Że jeszcze może kwitnąć w mojej duszy:
Czasem mi tylko echo swe zasyła,
Jak kroplę rosy śród spieki i i suszy.
Czasem na mgnienie lub krócej od mgnienia
Niespodziewany czar ją wywoływa
I naraz radość moja wypromienia,
I wstaje czysta, ogromna i żywa.
I wszystkie mroki rozpędza; ruiny
Odchyla naraz i cmentarne zwłoki
Ożywia! Iście źródło, co w wyżyny
Tryska z podziemnej gdzieś fali głębokiej,
Przebudza naraz młodych lat szlachetność,
Przywraca światło i piękność, i wiarą:
I w barw tęczowych przyodziewa świetność,
Co się zdawało zniknione i szare.
Przenika wszystko - niby kwiatów wonie,
Które moc swoich ożywczych nektarów
W spragnionym wiosny rozlewają łonie:
Lecz dusza mało napotyka czarów.
KOMENTARZE
DODAJ KOMENTARZ