Lekcyja ósma

0.0/5 | 0


Już maj zielony, Zosieńku, nadchodzi,
na piądź się stąpić bez maju nie godzi –
stary to zwyczaj i nie ma przygany,
od naszych matek przez ręce podany.
Pódźmyż o zakład: ja bez zielonego
jeśli cię zdybię liścia majowego,
dozwolisz, że cię w gębusię całuję,
którą przed czasem już sobie smakuję.
Przegram-li ja – też obierz teraz sobie,
co bym za winę miał przepadać tobie.
Rzekłem, a onej toż się podobało.
"I owszem – mówi – zda-lić się to mało,
gdy zakład wygrasz, acz zawaruj Boże,
pono cię potkać co lepszego może.
Jeśli więc szczęście mię posłuży moje,
daj, co chcesz, puszczam na baczenie twoje".
Wygram ja pewnie, ucieszna dziewczyno,
wygram, nie bój się, pomóż Erycyno!
Zdybię cię rano, jeszcze będziesz spała,
a o zielonym nie będziesz pomniała
i bez zawodu tam zaraz wielkiego
chcę się dopytać zakładu swojego.



 
KOMENTARZE